Pod hasłem klucza, czyli wrześniowe spotkanie DKK

img20200918101113

Za nami pierwsze, po czasie przymusowej izolacji, spotkanie DKK w murach makowskiej biblioteki. Obawialiśmy się troszkę tego spotkania, ale zupełnie niepotrzebnie, bo zostały zachowane normy dystansu społecznego i reżimu sanitarnego. Byliśmy w maseczkach i „pod kluczem", ponieważ na czas trwania spotkania, biblioteka nie była dostępna dla czytelników. Tęskniliśmy za sobą, za dyskusją, za ciekawymi wnioskami, za wspólną motywacją do nieustannego, osobistego rozwoju.

To nie koniec o kluczu, a dopiero początek, ponieważ symboliczny tytuł miała nasza wrześniowa lektura, pozycja Małgorzaty Szejnert „Wyspa klucz". Tytuł bardzo wymowny, bo klucz to, to selekcja, to przepustka i otwarcie na lepsze życie, bądź odwrotnie, zamknięty klucz i beznadzieja. Tym razem autorka zabrała nas w daleką podróż na Ellis Island, małą wyspę u wybrzeży Nowego Jorku, która przez lata była nazywana „bramą do Ameryki". Od końca XIX wieku do lat 50 przybywało tu wielu ludzi, spragnionych własnej ziemi i godziwej pracy. Większość przebywała na wyspie zaledwie kilka godzin. Ci, którzy mieli mniej szczęścia, spędzali tam nawet do kilkunastu miesięcy, przechodząc długotrwałą kwarantannę i najróżniejsze badania. Inni zaś byli po prostu odsyłani z powrotem, ponieważ zgodnie z ustawami imigracyjnymi zakaz wstępu obejmował: „idiotów, chorych umysłowo, nędzarzy, poligamistów, osoby, które mogą się stać ciężarem publicznym, cierpią na odrażające lub niebezpieczne choroby zakaźne, były skazane za zbrodnie lub inne haniebne przestępstwa, dopuściły się wykroczeń przeciw moralności" oraz tych, którzy nie mieli pieniędzy na podróż w głąb kraju.


Pochyliliśmy się także nad tajemnicą pisarskiego warsztatu. Autorka uważa, że pierwsze zdanie jest dla tekstu niezwykle istotne. Jeżeli się uda, pociągnie za sobą resztę. Wskazuje na znakomitą scenę z filmu "Godziny". Wirginia Woolf godzinami siedzi przy biurku i przeżywa męki nad pustą kartką papieru. Ma wizję książki, ale brak jej początku, od którego wszystko zależy. W pewnej chwili krzyczy do męża podlewającego ogródek: "Mam pierwsze zdanie!" W ten sposób powstała "Pani Dalloway". Powieść zaczyna się od słów: "Pani Dalloway powiedziała, że sama kupi kwiaty".1 Nie na darmo mówi się, że dobry początek do połowa roboty…..

Kolejny klucz otworzymy 09 października o godz.10:00, tym razem do drzwi domu Simony Kossak, która zamieniła słynną krakowska Kossakówkę ne leśniczówkę w środku Puszczy Białowieskiej. Stanie się to możliwe dzięki książce Anny Kamińskiej „ Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak".

A nasze klucze? Czy otwieramy się na nowe, na dobro, przyjaźń, czy wręcz przeciwnie, chowamy się w prywatnej twierdzy, w domowych pieleszach, gdzie kurczy się nam świat, bo żaden człowiek nie jest samotną wyspą, a do pełni człowieczeństwa potrzebuje drugiego człowieka. Klucz, wielowymiarowy symbol i tylko od nas zależy, czy umiemy go dobrze spożytkować. Posiadamy klucz do swego serca, do rozumu, do talentów ,do radości, do pogody ducha więc umiejmy mądrze się nim posługiwać, tak , aby przyniósł nam wiele korzyści i otwierajmy gościnnie podwoje swojej duszy.

Klubowiczka

Źródło: GBP w Makowie